Naleśniki Dosa (bez glutenu) – dzień 2
2 dzień
Na samym początku miksowanie ziaren idzie bez problemów, ale po chwili masa zaczyna gęstnieć, trzeba dodać odrobinę wody, nie za dużo, tyle tylko, aby nadal miksowanie przebiegało gładko.
Miksujemy do konsystencji śmietany. Jak zanurzymy palec w masie, jest ona delikatna, pulchna, a gdy rozetrzemy w palcach czuć delikatne grudki. Ja do takiego etapu masę doprowadzam.
A tak wygląda gotowa masa, gdy przelewam ją do dzbanka, w którym odczeka do następnego dnia. Wygląda jakby tych grudek było więcej , ale ziarna w masie w czasie wylewania się segregują i tak to wygląda, najważniejszy jest test z rozcieraniem w palcach.
Gotowa masa w dzbanku nakrytym nieszczelną pokrywką, w takiej postaci u mnie na parapecie, w okolicach kaloryfera będzie czekać do jutra.
Po 12 godzinach masa bardzo zgęstniała, dolewam wodę do konsystencji płynnej, ale nie za dużo.
Bo jutro mam plan taki, że z gęstego chcę usmażyć grubsze placki, a część w ostatniej chwili mocniej rozwodnię, żeby usmażyć cienkie naleśniki. Nawet jak przez noc mocno zgęstnieje to w ostatniej chwili będę tą gęstość regulować. Tak więc teraz dodaję wody niewiele, aby tylko masa stała się bardziej płynna, do jutra ona na pewno zgęstnieje, ale nie chcę przesadzić.
W kolejnym wpisie będzie finał :-)
Link do opisu poprzedniego dnia:
_____________________________________________